Dziś, chciałabym podzielić się z Wami moimi przemyśleniami, które miałam spacerując ulicami różnych miast w Indonezji. Ich sposobie sprzedaży ulicznej, i jakie wnioski dla siebie wyciągnęłam z lej lekcji.
Budka, stragan, sklepik, „box” w którym coś się sprzedaje jest w miastach tego kraju na każdym kroku. Najczęściej asortyment jest dość podobny, jeżeli nie powiedzieć taki sam. Skoro a ni jakością a ni różnorodnością towaru nikt się nie wyróżnia, to sprzedawcy obrali inny sposób zwiększenia sprzedaży – jest nim nawoływanie i zaczepiania każdego przechodnia.
Obserwując zachowania sprzedających, swoje i innych potencjalnych kupców zauważyłam takie ciekawostki:
Były tez sklepy, które radziły sobie inaczej. Niektóre z nich nawet były polecane w Internecie, jako dobre miejsca na zakupy.
Co odróżniało te sklepy:
W momencie, kiedy sobie nazwałam cechy, które wyróżniały lepsze sklepy uświadomiłam sobie, że to są te same zasady, które działają w sektorze B2B.
Tak samo w B2B nie działa ciągłe wysyłanie nietrafionych ofert; zbyt częste telefony do niechętnego do zakupu klienta; próba sprzedać, co akurat mam pod ręką – bez wysłuchania klienta. Tak samo jak ulicznego sprzedawcę w Indonezji – takiego handlowca szybko zaczną ignorować.
To jest przykład, który pokazuje, że czasami mniej telefonów, spotkań lub maili, ale dokładnie przemyślanych i przygotowanych pozwala osiągnąć o wiele lepsze wyniki.
Ciekawa jestem jak wy rozkładacie pracę. Ile procent czasu zajmuje Wam selekcja klientów i przygotowanie oferty, a ile dzwonienie i wysyłanie maili?